niedziela, 20 marca 2011

..długo, długo, długo...nic nie pisałem...

To fakt, bardzo dawno nic nie pisałem na blogu. Jak siadł mi komputer tak moje życie blogowe upadło. Komputer naprawiony od dobrych dwóch tygodni a ja się zebrać nie mogłem do żadnej notki, nie wiedziałem o czym napisać. Ale postanowiłem że czas najwyższy na powrót do życia blogowego bo jakoś mi tak dziwnie bez niego. Mam zagwozdkę co napisać, od czego zacząć i co było ważne przez ten ostatni czas, a więc po kolei:
- jak pisałem wcześniej jestem na etapie remontów u mamy, remont już zakończony pomyślnie, cherry i apricot na ścianie ładnie wyglądają, klonowe panele pięknie się prezentują na podłodze, meble poskręcane...teraz już same przyjemności czyli dokupienie dodatków...i będzie cudnie
- szafa do sypialni skręcona. Byliśmy dzielni z Egusiem i J., Raand przyjechał nam z odsieczą pod sam koniec.

Ogółem za całą pomoc w remoncie dziękuje J., Egusiowi i Raand'owi, bez was pierdoliłbym się z tym tematem do Wielkanocy ale nie wiem którego roku :)

- mamy nowego członka rodziny, jest nim Bazyl. Mała włochata kulka rasy pekińczyk. Na początku nosił imię Maciej (przez jakieś trzy dni) ale kompletnie na nie nie reagował, więc wybraliśmy Bazyla. Bazylek jest trochę pierdołowaty i bojaźliwy ale miejmy nadzieję, że mu to przejdzie. Ma dopiero 3 miesiące więc wszystko przed nim.



- od dłuższego czasu jestem na etapie planowania urodzin, ale za każdym razem coś a data tego wydarzenia zbliża się nieubłaganie. Urodziny postanowiłem przesunąć o tydzień wcześniej ponieważ w dzień moich urodzin jest eurowizyjny koncert w Łodzi, a moje najbliższe otoczenie to eurowizyjni maniacy więc poczyniłem kroki że impreza będzie 9 kwietnia. Lista gości już zrobiona tylko nie ma jeszcze ustaleń co do miejsca imprezy. U nas w domu robić imprezę na 40 osób to będzie porażka bo zaraz nawiedzeni sąsiedzi naślą policje - taka mentalność ludzi ze stażem życia 60+. Impreza u mojej mamy na "daczy" - fajny pomysł ale nie na początek kwietnia, bo nie wiadomo jaka będzie pogoda, a dwa i tak wszyscy będziemy później chcieli iść potańczyć więc skończymy w Łodzi. Ehhh...daje sobie czas do najbliższej środy żeby dograć wszelkie szczegóły. Kto mnie przypilnuje w tym postanowieniu!?

- kolejna impreza, a raczej miłe spędzenie wolnego czasu to organizacja zjazdu przyjaciół w poniedziałek wielkanocny na "daczy". Dogrywamy ostatnie szczegóły z J. co do atrakcji...wymyślamy jajeczne i lano-poniedziałkowe konkursy, jeśli macie jakieś propozycje chętnie o nich się dowiem. Za kilka dni info o tej imprezie dotrze do znajomych. Tekst mojej mamy był w tym temacie tylko jeden "ale ja nic nie gotuje" :) - no nie ma co mówić moja mam gotować nie lubi.


I tak się prezentuje skrót tego co najważniejsze przez miniony miesiąc. Bo tyle minęło od mojej ostatniej notki. Obiecuję poprawę...i może trochę więcej życiowych notek, trochę więcej przemyśleń i dygresji na temat życia i otaczającego mnie świata, a nie tylko relacji z mojego/naszego życia. Dokonam że ten blog będzie nie tylko pamiętnikiem, kalendarium najważniejszych wydarzeń, ale także zapisem moich myśli, przemyśleń i obserwacji.

Buziaki dla wszystkich czytelników :*

A teraz uciekam spać, bo rano czas do pracy :)

Dobranoc