środa, 24 lutego 2010

Cześć...

...nie ma śniegu...wiosna idzie...ale odkrywcze...hehe...a tu mówią, że podobno zima idzie...paranoja normalnie...

...już niebawem wtorek...i odbieram swoje nowe okularki...czarne...jakiegoś włoskiego projektanta Gianfranco Ferré...oczywiście się pochwale na blogu jak wyglądają na moim nosku...

...poza tym kupa pracy...pracy...i niebawem na szczęście wylot...to będzie się działo...ja i samolot...hehe...hardcore...a jeszcze trzeba będzie się spakować w jakieś małe "naczynko" w bagaż podręczny...

J.

czwartek, 18 lutego 2010




A dziś moja kolej foto z arbeit.... :)




J.

środa, 17 lutego 2010

Pierwszy dzień w pracy...

Pierwszy dzień w pracy Pana M. jak to w ogóle brzmi :D

dzień zaczął się od expresowego szkolenia...po co na co i co i jak...

około 12 wyruszyłem do klientów...i zacząłem faktyczną prace...tak mi dobrze szło że po dwóch godzinach wróciłem do biura i zająłem się papierologią...gęba mi się cieszy na samą myśl w jakim kierunku idę...muszę wszystko trzymać w ryzach i niczego nie spieprzyć...to będę robił to co kocham...to czym żyję...czyli będę Panem od mody męskiej...oby moje marzenie się spełniło...furtkę mam otwartą...teraz wszystko trzeba robić aby cały czas była otwarta...

na początku na pewno trochę wyrzeczeń będzie mnie to kosztowało...ale jeśli ma mi się to zwrócić z nawiązką podejmę każde ryzyko...i osiągnę zamierzony cel.

Tak M. się lansuje w biurze :)

poniedziałek, 15 lutego 2010

powalentynkowy poniedziałek...

powalentynkowy poranek...bardzo miły i spokojny...tylko ten śnieg za oknem...psuje wszystko...

Walentynki upłynęły bardzo miło...masa atrakcji...świętowanie zaczęło się tuż po 12...

Kubuś dostał...Smerfa pluszowego...cieszył się jak dziecko...aż Smerfik spał przy naszym łóżku :)



Ja za to będę robił z siebie "Pierwszą Damę"...będę się szkolił z Jolą Kwaśniewską...bo J. sprezentował mi książkę "Lekcja stylu"...spełnił moje marzenie...



Dziś dzionek miły... J. pracuje od samego rana...ja czytam książkę...piorę i gotuję...i zaraz szykuję się na kolejną rozmowę kwalifikacyjna...tym razem do Philips'a...zobaczymy co z tego wyjdzie...

jak nic z tego nie wyjdzie to się też nic nie stanie...bo dostałem chwilę temu ze dostałem prace jako...specjalista ds. sprzedaży i produktów... w jednej ze szkół językowych...mam czekać na telefon aby się umówić na podpisanie umowy...czyży wreszcie coś drgnęło w mojej karierze zawodowej!? Mam nadzieje...

M.

Urodziny...

List Do Matki

Mamo smutno tu i pusto
Dzrewa inne rosna i ciszy niekt nie zan tu
Mamo nie mysl że sie skzrze
Żal mi tylko marzeń z dzieciecych dni z moich dni
Widze znów nasz dom Ciebie mamo w nim
Wspominam stary klabn
Ciemny i wysoki jak dym
mamo w sercu Cie kołyszę
List do Ciebie pisze
Ciemny jak ta noc
To nie prawda mamo
Jutro wysle ten list skoncze go mamo tak jak miało byc
mamo spij jeszcze noc dobrze śpij
Mamo, Mamo


...te słowa...zawsze wszechobecne w moim życiu...zasłyszane gdzieś w dzieciństwie...to jedna z ukochanych piosenek Babci...kiedy ją słyszała...łzy w oczach nie pozwalały spojrzeć na świat jasno i czysto...wiem, że wtedy zawsze miała przed oczami obraz swojej Matki...mojej Prababci...

...tak jest i dziś...ale te łzy...łzy w oczach mojej Mamy...kiedy myśli i słyszy te słowa...w tym czasie z całą pewnością staje obraz Jej Mamy przed oczami...


...dziś Babci urodziny...gdziekolwiek teraz jesteś Babciu tam na górze...z kimkolwiek dzielisz swój wieczny Byt...dziękuję Ci za to, że tak wiele mnie nauczyłaś...że tak wiele wiem o świecie dzięki Tobie...że jestem tu gdzie jestem...

...dziękuję...Kocham Cię...


J.

środa, 10 lutego 2010

...

Mh...co to był za dzień, pełen wrażeń i pełen niespodzianek...ani chwili odsapnięcia...a jednak...dzień się powoli już kończy i na szczęście można chwilę złapać oddechu...więc łapię...z lampką wina...bez pracy, bez służbowego telefonu...z lampką wina...z pachnącą świecą na biurku...przynajmniej kiedyś faktycznie pachniała...niestety powoli się wypala i już nie ma tego charakterystycznego drażnienia nosa co kiedyś...pozostała magia ognia i płonienia, który osłonięty od większych zawirowań wiatru, porusza się w każdą stronę...magia płomienia...można patrzeć na niego bez przerwy, za każdym razem jest inny...mimo że to tylko ogień...to jednak...no właśnie...MAGICZNY...nie pytajcie dlaczego...tak jest...spójrz sam na świecę...szczególnie wieczorem gdy za oknem będzie ciemno, będziesz starał się odprężyć, z głośników delikatnie sączyć będzie się muzyka, która pozwala zapomnieć Ci o całym świecie...wtedy usiądź wygodnie, odpręż się i...PATRZ, po prostu PATRZ...



...hehe...się o świecy rozpisałem...buahahaha...

...zastanawiamy się z M. nad sensownością uczestniczenia w zajęciach z języka włoskiego...czy jest sens wywalać kupę kasy na coś co i tak powoli mija się z celem...na zajęciach trochę nudno...nasz lektor nie przykłada się jak kiedyś do zajęć...grupa niby zgrana ale jak przychodzi co do czego to albo strzelają fochy, albo nie mówią nic albo mówią w każdym języku tylko nie włoskim...albo są niektórzy wpatrzeni jak w Najświętszy Obrazek Madonny w lektora...nie tak miały wyglądać te zajęcia...


...jutro...dzień kolejny...kolejny dzień wrażeń...praca...znajomi z Poznania...Rodzice...dzień zleci szybciej niż się wydaje...i już prawie połowa lutego...jak ten czas zapierdziela...masakra...

niedziela, 7 lutego 2010

...to mówi wszystko...




to mówi wszystko...nic więcej nie dodam..............................

M.

sobota, 6 lutego 2010

zimowe popołudnie



na dzień dobry nasze foto z dzisiejszej wyprawy na spacerek z Giuliettą...poplotkowaliśmy na całego...a swoją droga ów spacerek wpłynął na nas korzystnie po ostatniej nocy...pomógł nam zwalczyć mega zmęczenie i kaca :)

Wczorajszy dzień obfitował w przeróżne doznania...od zadumy po atrakcje...

Pierwsze co...to to, że to już 11 lat od śmierci taty...jak ten czas zapierdziela...ile przez te lat się wydarzyło...mała głowa...

wieczorowa pora doprowadziła mnie do wniosków pewnych...iż nie warto wierzyć za bardzo pewnym ciężkim przypadkom...ktoś pokazał co potrafi i tyle...kosztowało mnie to mega wkurwieniem się...ale późniejszy rozwój wydarzeń załagodził wszystko...

na odstresowanie wieczornego niewypału pojechaliśmy na imprezę...nie nastawialiśmy się na wielką zabawę...początek nawet wskazywał na to, że z imprezy wyjdziemy o 12...a tu miłe rozczarowanie wyszliśmy dopiero o 4...muzyka była świetna...wytańczyliśmy się na całego...najmilszą atrakcją było spotkanie poznańskiej ekipy :)...jak na wyjście do klubu po półrocznej przerwie...było ok...i masa atrakcji.

M.