środa, 15 czerwca 2011

...wkurwienie z samego rana...

Postanowiłem dziś przyjść do pracy wcześniej i wyczyścić trochę zalegających mi spraw. Zaczęło mi się trochę nawarstwiać spraw do załatwienia. I z moich dobrych chęci wyszedł wielki ch**...co z tego że przyjechałem wcześniej...że chciałem zakończyć masę tematów wiszących w powietrzu...
Moja praca nie może zostać rozpoczęta...wysypała mi się służbowa poczta. Zaraz będę gryzł. Może za 20 minut poczta mi się załaduje i będzie sprawna.
I miej tu człowieku dobre chęci.
Wkurwienie od samego rana...dobrze to nie wróży...moje oddziały będą mieć ze mną dziś przejebane :D

Pozdrowionka dla wszystkich...miłego dnia
:*

wtorek, 14 czerwca 2011

...czytadło...myśli...i marzenie...

wiosenny wieczór w domowym zaciszu...herbata z malinami...marchewka...kot muzyka i me myśli...
co te myśli gromadzą sam nie wiem...trudno wyczuć.

Poczytałem dziś bloga Kasi Tusk i jestem zachwycony. Prowadzi go wspólnie z koleżanką - niejaką Zosia. Można poczytać o modzie, literaturze, rozrywkach dnia codziennego i o gotowaniu. Przepisy które proponują są kapitalne. W najbliższym czasie na pewno skorzystam z ich propozycji. Przepisy nie należą do trudnych wręcz przeciwnie do szbki prostych i smakowitych, z efektem wizualnym bo jak wiadomo oczami jemy najbardziej. Do tego wszystkiego blog jest opatrzony świetnymi zdjęciami...z pomysłem i smakiem.
Polecam! Make Life Easier http://www.makelifeeasier.pl/

Po obejrzeniu zdjęć na wyżej wymienionym blogu aż zapragnąłem profesjonalnej sesji foto. Takie ze stylistą, make up'em, zajebistym plenerem i całym podnieceniem towarzyszącym temu przedsięwzięciu. Oj tak...Fairytale...w postaci modela. Mogłoby to być ciekawe doświadczenie i interesująca przygoda.

Wczoraj byliśmy z J. na krótkiej przejażdżce rowerowej. Temat jaki nam towarzyszył to "Ludzie"...może inaczej nie tyle co ludzie a "Ludzkie charaktery". Rozmawialiśmy o złożoności ludzkiego charakteru, o tym co nas drażni i weseli w ludziach a także o dziwnych zachowaniach społeczeństwa. Ciekawa była to rozmowa wraz z przykładami.

Postanowienie od dziś do wdrożenia w życie...teraz cały czas w torbie będzie towarzyszył mi aparat :)

czwartek, 9 czerwca 2011

...co się dzieje...

nie wiem co się dzieje...ostatnimi czasy strasznie źle się czuję...nie ma jednej znaczącej odpowiedzi co mi jest...milion myśli na ten temat w głowie...oraz drugi milion pomysłów co z tym zrobić.
Może to po prostu zmęczenie? Może na coś chory jestem? Może za dużo na głowie ostatnimi czasy? A może za dużo pracuje? Cholera wie, a może inny powód jest.
Jestem zmęczony to na bank...chwilami nie wiem jak się nazywam. Dziś dla relaksu poszedłem na mały shopping, ale nawet nie miałem sił, żeby łazić po sklepach :/ ja nie mający siły chodzić po sklepach...naprawdę musi mi coś być. Wystarczyło mi tylko sił na empik...tam znalazłem książkę...romansidło "Siedem lat później" Emily Giffin - autorki "Jedz, módl się i kochaj". Po opisie i kilku przeczytanych stronach zapowiada się ciekawie...ale nawet brakło mi sił żeby ją poczytać. Masakra jakaś...mój stan psycho-fizyczny ostatnio jest na minusie. Marze o wypoczynku relaksie...o typowym odmóżdżeniu. Kiedy ten chujowy stan się zmieni...jaki znaleźć sposób na wyjście z tego swoistego dołka...stanu ujemnego własnego ja? Nie wiem...brak mi koncepcji...brak sił na racjonalne i logiczne myślenie.
Czy pudełko lodów które sobie zakupiłem mi choć trochę pomoże? Wątpię...nawet mam wrażenie chwilami że sen mi nie pomaga :/
Masakra.

buziaki dla wszystkich :*

poniedziałek, 6 czerwca 2011

...natłok myśli do spisania...

znowu się opuściłem w blogowym życiu.
Nie pisałem przez jakieś dwa tygodnie a tyle się dzieje.
Chyba muszę zacząć pisać częściej i krócej...bo później jak mi się nazbiera to nie wiem co pisać i o czym bo nie wiem co uznać za ważniejsze.
A więc:
- Tatiana Okupnik "Spider Web"
ostatnio zakupiłem płytę mojej ukochanej Tatiany. Długo wyczekiwanej płyty ale opłacało się czekać. Płyta jest cudowna. Utrzymana w klimacie pasującym do Tatiany.
Przepiękny, zmysłowy pop, z wpływami soulu, funku, bluesa. Polecam.

Na moim egzmplarzu brakuje tylko autografu.

- Czesław Mozil - "W moim maleńkim świecie"
Obejrzałem ostatnio również film z trasy koncertowej po Polsce Czesława. Film pokazuje drugie oblicze...a może lepiej napisać tu typową naturę Czesława. Możemy posłuchać jego kapitalnych filozofii...posłuchać jak rzuca kurwami...film do pośmiania...do przemyślenia pewnych tematów zapodanych przez Czesia...no i jest scena gdzie można chwilę popatrzeć :P
Również polecam :)


- Sezon rowerowy rozpoczęty
Jakiś czas temu na dobre rozpoczęliśmy rowerowe szaleństwo...ja jeszcze tak na delikatnie ale J. już zaszalał...wybrał się do pracy rowerem jedyne 40 km w obie strony. Teraz uskuteczniamy przejażdżki po mieście w mniejszym lub większym gronie.

- Ostatni weekend
Ostatni weekend bardzo udany. Piątek zaczął się niewinnie od spontanicznego piwa w ogródku z Liptonami, czyli z Imiennikiem i Panem od Matematyki. Do tego lepiej poznaliśmy znajomych Liptonów, na których jeszcze pseudo nie wymyśliłem. Ale już niebawem będą mieć swój pseudonim. Później zahaczyliśmy o drinusia w domowej atmosferze, a w efekcie skończyliśmy w Narra. Alkohol nas zabił tego wieczora ale w sumie bardziej J. sobotni poranek miał straszny. A resztę weekendu spędziliśmy razem z Ego, na daczy prażąc się w słońcu i mocząc cztery litery w basenie. Nareszcie jestem opalony!
Wieczór spędziliśmy na kolacjowaniu z Liptonami i oglądaniu "Saturno Contro" bardzo fajny włoski film Ozpetka o gejowskiej miłości, umieraniu, przyjaźni. Oglądałem drugi raz ten film i dostrzegłem w nim jeszcze inne aspekty niż za pierwszym razem. W niektórych scenach widziałem siebie. Normalnie jakbym oglądał moje życie. Polecam, polecam, polecam.

Zapomniał bym o jeszcze jednym istotnym kulturalnym wydarzeniu z życia towarzyskiego: Naste urodziny Raanda. Impreza bardzo udana. Prezenty trafione, widać było po "u-raand-owaniu" na twarzy. Do tego pierwsza typowo gejowska impreza w towarzystwie Mojej Mamy. No i oprócz mojej była Raandowa i Egusiowa mama...trzy mamuncie...dopisały. Dzięki bogu że moja nie poszła z nami do Narra bo jakby zobaczyła co jej synuś wyprawiał na parkiecie to by zawału dostała. Impreza bardzo bardzo udana. Poproszę o następną.

A teraz buziaki i kolorowych snów :*