czwartek, 27 stycznia 2011

Isis Gee - How About That



Moj hit stycznia...moge tej piosenki słuchać non stop :)

...starzeje się...

Właśnie wyczaiłem w filmie wątek matury...dotarło w jednej momencie, że fajne to były czasy liceum, matury.

Ten czas 18-stek, szkolnych wariaci i klasowych imprez w zwariowanym gronie Odlotowych Agentów i spółki. Tych wspólnych ploteczek przy hektolitrach piwach, papierosów za blokiem...oj tak. Właśnie mi się przypomniało grono zajebistych osób z czasów gimnazjum, liceum.

normalnie się wzruszyłem. Z chęcią wróciłbym do tamtych czasów. A teraz można powiedzieć że się starzeje...skoro już mnie na wspomnienia bierze...

czas wspomnień istnie kojarzy mi się z czasem pójścia do piachu :D

środa, 26 stycznia 2011

Tak dzisiaj przemierzałem polskie drogi jadąc samochodem na południe Polski i doszedłem do wniosku że zima ma swoje uroki...ale tylko fajne są zza szyby i na krótką metę...

Jadąc przez lasy i pola zapragnąłem spaceru leśnymi alejami. Tak ładnie dziś wyglądały drzewa oblepione śniegiem...aż chyba muszę wyciągnąć J. na spacer weekendową porą...może wypad za miasto do mamy i tam spacer po lesie...jakaś sesja foto w plenerze...kto wie pożyjemy zobaczymy co wymyślimy do weekendu

Z ostatniego czasu:
- weekend spędzony u mamy na urodzinach...towarzyszył nam Raand z Egusiem...były drinki, nalewki i było Monopoly...graliśmy do pierwszej w nocy...wygrał tę batalię Raand - pierwszy raz w życiu, cieszył się jak dziecko :)
Na marginesie Eguś kupił sobie super szalik w kratkę.

- Świat jest mały, nawet bardzo mały. Ostatnio podczas wyjazdu służbowego okazało się że z Kozą mamy masę wspólnych znajomych, podczas tej podróży ubawiłem się na maksa słuchając wszystkich tych historii ale ich treść zachowam dla siebie. Powiem tak, Łódź to dziura...wszyscy się prawie znają...jak na wsi...
Niebawem też się dowiem się co Techno i Mięta za niusa mają odnośnie wspólnych znajomych bo nie chcą zdradzić tej informacji tak szybko...i nie inaczej jak face to face. Ciekawość mnie zżera, podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła...ale jakoś się tym nie przejmuję.

- Myślę już o wiośnie i lecie...chce już zdjąć te pierdolone kurtki czapki szaliki...chce zielonej trawki...słońca itp. Chce już wyskoczyć na piffko do ogródka...oj tak...tego mi trzeba. Drugi sygnał tego że potrzebuje ocieplenia to to że już oglądam ofert wakacyjne. Moje typy na ten rok to po raz kolejny Egipt a najbardziej kręci mnie Izrael, ale nie ma oferty wycieczkowej do samego Tel Aviv'u a ja nie mam weny i siły żeby samemu organizować ten wyjazd...potrzebuje mieć wszystko dopięte na ostatni guzik tak abym mógł leżeć i mieć wszystko w d... i spijać drinki z palemką :)

- tęsknię za Iksami i Poznaniem...muszę dostać w końcu urlop. Wtedy kierunek: Gdynia oraz Poznań...potrzebuję chwili relaksu, potrzebuję plotek i głupawki z Iksami i naszych poznańskich wariactw z Radkami oraz wypadu na specjały do Pomarańczy.

- Mam ochotę ostatnio coś poczytać...poczytałem wczoraj u Nemsta o książce o tytule "Chata" może i na tę pozycję trafi mój wybór.

- ostatnio jestem zachwycony płytą Brodki i Zaz, do tego grona dołączyła płyta Hey "Re-Murped!", poleciała mi ją Tinki-Winki. Jest super...ma fajne brzmienie i do tego ciekawe teksty. Fakt jest to kolejna płyta w stylu Marii Awarii, ale i tak jest ciekawą pozycją na rynku muzycznym.

Buziaki dla wszystkich :*

poniedziałek, 17 stycznia 2011

...zmiana decyzji...

Jednak mój blog będzie ogólnie dostępny...wszyscy mogą go użytkować. Poprzednia decyzja została podjęta pod wpływem impulsu.
Weszła tylko mała modyfikacja...ale tak to wszystko pozostaje bez zmian.

POZDROWIENIA DLA WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW :)

piątek, 14 stycznia 2011

...piątek...tygodnia koniec i początek...

no to mamy piątek...nareszcie weekend...i trochę odpoczynku...ale czy mi jest tak na prawdę potrzebny odpoczynek...chyba nie...potrzebna mi rozrywka...doza szaleństwa i głupawki...głupawkę to mam co chwilę...ale szczerze mówiąc rozrywka jakaś by się przydała...taka dla odmóżdżenia się i wyłączenia z codziennego biegu życia...jakaś dyskoteka...kino...towarzyskie spotkanie itp. przydałoby się oj tak.

Ostatnio w pracy miałem dziwne funkcje:
- wczoraj gej-ekspert od ciąż...czynnie uczestniczyłem w debacie koleżanek na temat porodów, jak przetrwać ciąże itp. W końcu coś na ten temat wiem...przerobiłem dwie ciąże mojej siostry...czynnie uczestniczyłem przy wychowywaniu dzieciaków. A przy pierwszej ciąży nawet wody odeszły mojej Sis przy mnie...masakra. Nie wiedziałem totalnie co robić...bo a niby skąd miałem coś wiedzieć :) miałem wtedy 12 lat. Właśnie do mnie dotarło że dziecina mojej siostry zaczyna powoli dojrzewać bo ma już 12 wiosen na karku...boże jaki ja już stary jestem...nie no żartuje :)
Ale w jakimś stopniu za specjalistę mogę się uważać :)
- dziś natomiast myłem niszczycielem - wielkim, silnym, męskim...niczym Predator...a tak dokładnie rzecz ujmując...musiałem zutylizować masę firmowych papierów.

Domowo spokojnie...miało być rozrywkowo. Mieliśmy jechać do Iksów naszych kochanych ale ja nie mogłem wziąć urlopu, a dwa i tak byśmy nie pojechali bo J. zasmarkany, więc siedzimy w domu. Iksy łączami telefonicznymi chyba przesłali nam ospę bo mój chrześniak też się właśnie zamienia w muchomora. Ja na szczęście mam to już za sobą. Pamiętam jak zachorowałem były wakacje i ja cały w kropki białe (niczym jak Magda M. wielbiciel grochów z małą różnicą nie na sukience a na ciele :)) poszedłem bawić się z kolegami z podwórka i wróciłem umorusany cały. A przy ospie za bardzo nie wolno się myć. Więc zostałem umyty mokrym ręcznikiem pomiędzy kropkami.

Najbliższy tydzień zapowiada się pracowicie. Dwie delegacje, masa innych rzeczy do zrobienia.


Buziaki wieczorne :*

środa, 12 stycznia 2011

...Zakochałem się...

dziś rano się zakochałem...jadąc do pracy...w moje serce trafiła starzała muzycznego Amora. Słuchałem sobie Zaz, nowej Brodki. Spodobały mi się bardzo dwie piosenki. Do tego stopnia, że mogę ich słuchać non stop. Są one w moim klimacie...spokojne a zarazem cudowne i dodające skrzydeł.

Jedna to Zaz i "Eblouie par la nuit"


A druga to Brodka "Kropki Kreski"


to takie moje dwie nowe miłości.

taka moja krótka notka którą się chcę z wami podzielić.

A może macie coś ciekawego, godnego polecenia do posłuchania?

dobrej nocki :*

niedziela, 9 stycznia 2011

...sobotni wieczór...

nie będę pisał o wszystkich szczegółach wczorajszego wieczoru, ominę kolacyjkę i drineczki w miłym towarzystwie Czacha (nowa postać na blogu). Około północy wybraliśmy się do Narra, będąc już w stanie wskazującym. Tam też od samego wejścia zaczęliśmy spijać piwka. Bawiliśmy się doskonale. Już dawno się tak nie wytańczyłem i dawno takiej ilości alkoholu nie wypiłem. Skutki tego mam dziś...kac morderca w połączeniu z katarem...jedna wielka porażka.

Ale nie o tym w sumie chciałem pisać tylko o moich obserwacjach społeczeństwa z pułapu dancefloor'u.

1. W pewnym momencie współtowarzysz Lektora zaczął tańczyć na podeście bez koszulki. Fakt koleś niczego sobie...kolana mogły się uginać na jego widok...jeśli ktoś lubi dobrze zbudowanych męskich kolesi z dużymi sutkami i do tego dobrze się ruszającego w rytm muzyki. Patrząc w tym czasie na innych widziałem przy barierkach ludzi oparty, wpatrujących się w ów Adonisa z błyskiem w oku...z wypisanym na twarzy tekstem "Weź mnie tu i teraz". Takich twarzy było średnio tyle jak długa jest barierka na wprost deejay'ki. Widok nie oceniony.

2. Nie jestem w stanie skumać gwiazd ze stolycy...przyjeżdżających i robiących show'a, bo tego się nie da inaczej nazwać. Prężenie mięśni na parkiecie, puszczanie oczek itd. a najgorszym zjawiskiem było przebieranie się najpierw w jednej koszulce z długim rękawem...a za chwile w koszulce na ramiączka i co chwile i bez niej. Odnosiłem wrażenie że jak nie miał z kim tańczyć to ją zdejmował...i robiła za partnera w tańcu.

3. Zniewieściałe gwiazdeczki które wystawiają etykietę gejom...wyciągnięcie błyszczyka i ostentacyjne pomalowanie ust. Porażka...zachowanie uwłaczające gejom. Ja rozumiem dbanie o usta...ale błagam nie błyszczyk...chamski świecący się jak nie wiem co - brakuje mi określenia...są do tego pomadki ochronne.

4. Inny szok dla mnie wczorajszej imprezy to otrzymany klaps od byłego faceta J. totalnie mi kopara opadła. Ale nie ma co...nigdy nie byłem zazdrosny o eksów...tak i jest w tym wypadku.

I to tyle obserwacji z wczorajszych czterech godzin na dancefloorze...z przerwami na wyskok do toalety...bo po tej ilości piwska nie dał bym rady tego kumulować w sobie.

Buziaki:*

Iksusia

Drodzy Czytelnicy Iksusi

...w związku z Waszymi pytaniami...

informuję, że Iksusia ma się dobrze i też Was pozdrawia :*

sobota, 8 stycznia 2011

Dyrektor Fairytale i koniec tygodnia

...piątkowy dzionek spędziłem w pracy...a tak stwierdziłem, że nie ma sensu brać urlopu bo i tak miałem kilka tematów do zakończenia i akurat wczoraj udało mi się wykonać to co miałem w ciszy i spokoju. Dodatkowo trochę podyrektorzyłem zupełnie wcześniej nie wiedząc że będę pełnił zastępstwo za Dyrektora...tego maila od zarządu aż sobie chyba wydrukuje i zostawię na pamiątkę... "W dniu dzisiejszym Dyrektor X.Y. przebywa na urlopie, zastępstwo pełni J.M. Fairytale", normalnie kopara mi opadła. Ale szybko mi się też zamknęła jak w ciągu 15 minut od tej informacji miałem 40 maili na skrzynce. Ale co tam dałem radę fajny dzionek wczoraj był w pracy.

Po pracy pojechałem na ploty do mamy. Obgadaliśmy wszystko i wszystkich. Co niektórym gęba się pewnie zapaliła...ale taka natura ludzka że się ludzi obgaduje ;)
Był jeden mankament...nie piliśmy winka, ani piwa...spijaliśmy drinki z aspiryny, bo dopadło nas przeziębienie. Mnie takie delikatne, smarcze się w sumie tylko, za to mama ma zawalone gardło zatoki...typowe masakryczne przeziębienie. Była już u lekarza ale jakiś fajtłapa nic z tego co przepisał jej nie pomogło.

W poszukiwaniu wczorajszym lekarza dla koleżanki dowiedziałem się nawet, że w Łodzi jest ulica o dziwnej nazwie - Piwnika Ponurego...skąd się takie nazwy biorą...kosmita to chyba wymyśla albo autor musiał być po mocno zakrapianej imprezie.

Ostatnio trafiam na programy i seriale które dają dużo do myślenia. Natrafiłem ostatnio na jakiś odcinek "Super Niani", obejrzałem też wczoraj u mamy cztery odcinki "Sexu w wielkim mieście" dołożyłem do tego jedną z ostatnich notek Xell'a i dochodzę do wniosku, że ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać o uczuciach o emocjach. Duszą w sobie złe fluidy, nie potrafią usiąść i wywalić z siebie tego co im leży na wątrobie. A doskonale wiadomo jest że takie rozmowy służą polepszeniu relacji, oczyszczeniu ich. Zarówno w związkach jaki w relacjach dzieci rodzice i innych. Zastanawiam się czy moja przypadłość, że to co mi leży na wątrobie to i na języku to dobry nawyk czy też zły...nie umiem chyba nie powiedzieć prawdy...nie dać upustu emocją. Wolę wywalić to z siebie niż nosić to w sobie i się z tym męczyć. No ale tak już mam i jestem zwolennikiem powiedzenia "co na wątrobie to i na języku". Może błędna teoria ale w moim mniemaniu jest ok. A jakie jest Wasza opinia...Drodzy Czytelnicy?

Ten topniejący śnieg za oknem mam nadzieję że to koniec tej koszmarnej pory roku jaką jest zima. Tak przemierzałem dziś drogę do domu, widziałem gdzieniegdzie odkryte fragmenty trawy...pomyślałem sobie czy zaraz zacznie wszystko kwitnąć, zacznie się wszystko zielenić...czy ten pierdolony śnieg nas znowu nawiedzi i spowoduje paraliż? Oby nie.

a teraz pozdrawiam i uciekam do kuchni robić spaghetti

Buziaki :*
Dyrektor Fairytale :P

niedziela, 2 stycznia 2011

noworoczne postanowienia

hucznie pożegnany Sylwester 2010 i równie hucznie powitany Nowy Rok 2011.
Podsumowania zeszłego roku już były czas stworzyć listę postanowień, planów, pomysłów do realizacji na ten rok.

od czego zacząć...hmmm niech zacznę od tego co najbardziej siedzi mi w głowie.

- Skok ze spadochronem - urodzinowy prezent jaki sobie strzelę już w kwietniu a najpóźniej w maju to skok ze spadochronem w tandemie. Moje marzenie a także próba walki ze swoimi słabościami. Nic mnie nie powstrzyma przed tym skokiem.
- Urodzinowa impreza - w tym roku wyprawię swoje imprezę urodzinową jakiej jeszcze nie miałem. Planu na miejsce tego wydarzenia jeszcze nie ma...ale powoli tworzy się lista gości i pomysłów w jakim stylu zrobić imprezę. Jeśli macie jakieś pomysły chętnie posłucham.
- Wakacje - zamierzam zaplanować wakacje na maksa...koniecznie jakieś ciepłe kraje. Izrael, może Egipt z Iksami...kto wie. Na pewno coś egzotycznego w miłym towarzystwie.
- Prawo jazdy - Plan do zrealizowania maksymalnie do połowy lutego - skończyć prawo jazdy. Proszę mnie mobilizować w tym postanowieni bo cholernie mi ciężko :)
- Quentin'y - Koniecznie w tym roku musi się zdarzyć belgijska przygoda tzn. wizyta Quentin'ów w Polsce. Już pod koniec stycznia pierwsza tura :D
- New look - w końcu muszę wziąć się za siebie najlepiej zaraz po prawie jazdy i zacząć pracować nad swoim wyglądem. Obowiązkowo muszę zwiększyć liczbę kilogramów ale nie utyć a na brać masy mięśniowej. Tak wiem dziwny jestem chce przytyć a inni wolą się odchudzać ale co tam chcę być...mięski a nie jak dziecko z Etiopii z zapadniętą klatą :)
- Tatuaż - ...od dłuższego czasu za mną chodzi...i jak tylko się zrobi cieplej i nie minie mi do tej pory zapał i chęć posiadania tatoo o się pewnie pojawi na boku lub na dolnej części pleców.
- Angielski - muszę znaleźć sobie dobrego korepetytora od angielskiego, ponieważ zamierzam poznać głębiej kolejne tajniki tego języka...zaczyna mi powoli brakować stosu słówek itp. Pragnę takiej nauki intensywnej jaką miałem podczas nauki francuskiego. Bosh...aż mi się ciepło robi i mógłbym zacząć uczyć się od zaraz.
...i inne tylko do mojej wiadomości. A co taki rąbek tajemnicy :)

Na tę chwilę nic mi więcej nie przychodzi do głowy jak coś wymyślę to się z wami podzielę.

Wiem że trochę chaotycznie napisałem te postanowienia, bez żadnej chronologii, ale był to zapis robiony na luzie...spis tego co mi do głowy przyjdzie i co musi się w końcu wydarzyć.

Buziaki