wtorek, 31 sierpnia 2010

...Weekendowa wizysta u Iksów...

...czwartkową wieczorową porą...o godzinie 0.35 wyruszyliśmy z Łodzi w kierunku Gdyni...podróż minęła uroczo...w towarzystwie dwóch pingwinów...sympatycznie wyglądającego młodzieńca...bardziej intrygująco wyglądał...miał coś w sobie ale sam nie wiem co...ale mniejsza z tym...J. oczywiście całą droge przespał, a ja chwilami nie wiedziałem co z nogami zrobić...

...A weekend u Iksów minął cudownie...uśmialiśmy się...płacząc ze śmiechu...w międzyczasi spacerowaliśmy, piliśmy...morze Bajkału poszło..., bawiliśmy się z Pypolcem...odwiedziliśmy na chwilę Stasię...czekaliśmy też z utęsknieniem na iksusiowego Chinphone'a...

...było cudownie...potrzebny mi był taki wyjazd...odpocząłem na maksa...a przy okazji bawiłem się wyśmienicie...nawet pogoda nam nie przeszkadzała...
mini prezenty trafione w samo sedno...udało nam się jak nigdy trafić w gusta :)

rozpisywać się nie będę...zostanie to w naszej pamięci...ale działo się działo...dawno takiej głupawki nie mieliśmy...zawsze będziemy wspominać nasze nocne neologizmy :D
swoją droga J. musi to ładnie ubrać w formę graficzną :)

teraz czekamy na Iksów z rewizytą u nas.

Iksusia z Iksem...w J'owym obiektywie



Dziękujemy :*

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

...poniedziałek...nie lubię poniedziałków...

...poniedziałek...standard w pracy przejebane...wszyscy wypoczęci...i wymagają ode mnie małego Żuczka niestworzonych rzeczy po tak intensywnym weekendzie...ale chuj z tym...najbardziej wkurwiłem się dziś na fakt, iż cofnięto mi dziś delegacje...ale będę kombinował, żeby być już w piątek u Iksów...w normalnej porze...a nie nocnej...

...już się normalnie nie mogę doczekać...odliczanie czas zacząć
...4...IV...quattro...four...quatre...четыре...สี่...أربعة...

Zainspirował mnie dziś Yomosa...jak czytałęm jego bloga trafiłem na inspirujące pytania na które postanowiłem odpowiedzieć...oto te pytania...ale chyba daruję sobie odpowiedzi na pytania z serii erotycznych...ewentualnie odpowiem sobie sam na nie...jeszcze nie wiem zobaczę w trakcie...

1. Moim największym marzeniem jest...
domek na wsi z moich snów
2. Lubię u siebie...
uparty i romantyczny charakter

3. W życiu najbardziej cenię...
szczerość i przyjaźń
4. Moim autorytetem jest/ są...
mój tata, Jolanta Kwaśniewska i Beata Tyszkiewicz...pewnie by się ktoś jeszcze znalazł
5. Wymień 5 osób z całej historii ludzkości, z którymi chciałbyś zjeść dzisiaj obiad...
Jolanta Kwaśniewska
...nikt na myśl konkretny mi nie przychodzi...najwyżej dopiszę...jak wymyślę

6. U mężczyzn lubię...
zależy od mężczyzny...ale zadbane dłonie to podstawa...
7. Nie lubię kiedy facet...
nosi skarpetki do klapek i sandałów, to mniej więcej jak kobieta nie umie chodzić w butach na obcasie
8. Nigdy w życiu bym...
nie skoczył na bungee
9. Moja największą fantazją erotyczną jest...
XXX - odpowiem sam sobie...
10. Gdybym mógł się zmienić w kogoś innego na jeden dzień, chciałbym być...
nie ma takiej osoby
11. Boję się...
ciężkiej choroby
12. Za 30lat będę...
53 latkiem...lol
13. Nie wierzę w...
Boga
14. Chciałbym się przespać z...
Gerardem Butlerem...
15. Miłość jest dla mnie...
akumulatorem do życia
16. Seks jest dla mnie...
dodatkiem do spełnienia miłości
17. Gdybym złowił złotą rybę, poprosiłbym o...
1000000 Euro - coś bym za nie zrobił - jak już wykorzystać rybkę to po całości...a co
18. Najbardziej żałuję...
niczego nie żałuję - każda porażka dała mi jakąś szkołę życia
19. Rodzina jest dla mnie...
ważna
20. Uwielbiam gdy chłopak...
ma w sobie to coś co powoduje skupienie na nim mojego wzroku

Jeśli ktoś chętny w odpowiedzcie też na te pytanka a odpowiedzi pozostawcie w komentarzach.

a to Gerard Butler właśnie



Miłego wieczoru :*

niedziela, 22 sierpnia 2010

...weekendzik...

...piątek minął spokojnie...pojechaliśmy do mojej mamy posłuchać relacji z wizyty w sanatorium...opowiedzenie tego co się tam dzieje jest nie do opisania tego trzeba posłuchać...jedno jest pewne...sanatorium to takie duże kolonie...Najbardziej w pamięć zapada z tych opowieści Pan, któremu to moja mama z koleżankami nadała pseudo Redbull...bo nosił czerwoną koszulkę...przez cały czas pobytu. Inne opowieści też były mocne...pt. "Pani tu nie stała", "Bo Danusia chrapie" i "Wandy u jej problemy"...uśmialiśmy się z J. na maksa. Przy okazji popróbowaliśmy Ukraińskich wódek.

W sobotę aktywizowałem się wiejsko...zbierałem jabłuszka...obierałem je a później powstało z nich ciasto.

A wieczorową porą postanowiliśmy udać się na podbój miasta...przywdziałem nową boską "fioletową" koszulę...na biegu odbierana od teściowej, bo potrzebne były poprawki - była za duża, norma...i szybkie zbieranie się w miasto. O 21.30 zaczęliśmy piwkować...rozpoczęliśmy w starym Metro...później udaliśmy się spacerem do Fou a na koniec zakotwiczyliśmy w Narra. Muzyka byłą świetna, no i oko było na czym zawiesić...najbardziej uwagę przykuwał heteryczek w koszulce w paski w czapecze i krótkich spodenkach...aż kolana miękły jak zdjął koszulkę...boszzzz...gorąco mi na samą myśl...pośród znajomych wczoraj spotkaliśmy Xell i Lucy. Lucy nic a nic się nie zmieniła od wyjazdu do Lądą...poza tym że wrzuciła trochę kilogramów...:)

Miłym akcentem był powitalny kielonek z pewnym Panem...bardzo miłym i przystojnym Panem. Dziękujemy. Ogółem wieczór należący do udanych...

A następny weekend u Iksów...jupi...będzie się działo...co tym razem się rozbije...po kim będzie żałoba...??...bo ostatnio wszystko popsuł Kaczorek...

a tak w ogóle to ostatni wolny weekend J., ostatni wolny dzień...od jutra do pracy...skończyło się pięciomiesięczne rumakowanie...nareszcie.

kisski...udanej niedzieli :*

czwartek, 19 sierpnia 2010

...trzy do pięciu sekund...

...już wcześniej widziałem ten syndrom...J. również...kiedyś nawet usnuliśmy, bodajże w Poznaniu teorię do tego zachowania...ale do rzeczy...

dziś rano idąc do pracy..idę na przeciwko idzie facet...z odległości nawet na oko spoko...idzie i się patrzy...ja też...nastąpiło klasyczne zoczenie...obaj utrzymaliśmy spojrzenie...minęliśmy się...kilka kroków...i ja i on odwracamy się i się na siebie patrzymy...i o ten syndrom odwrotu mi chodzi...

czy tylko ja i J. mamy takie wrażenie, że typowy gej...zawsze się odwróci po jakiś trzech-pięciu sekundach...czy może większa część środowiska tak ma...

jak dla mnie to już jest jeden z syndromów gejowskich...jeśli coś Ci wpadnie w oko na ulicy to nie ma opcji abyś się nie odwrócił...

heterycy w sumie też tak mają...przecież jak idzie jakaś dziołcha i spodoba się byczkowi to nie ma opcji żeby się nie odwrócił i ostentacyjnie nie patrzył...

nasze spojrzenia są na pewno subtelniejsze...ale pewnie to wynika z tego czy aby się czasem nie pomyliliśmy i zaraz w ryj nie dostaniemy...

takie moje małe przemyślenie na dziś

i miły Pan na wieczorową porę


bises :*

środa, 18 sierpnia 2010

...zaczątek jesieni...

...dziś zaobserwowałem w przyrodzie zalążek jesieni...
idąc do pracy...było zimnawo...deszczowo...i mrocznie...dodam, że była 7.00...dodatkowo...zobaczyłem "biegnące" liście po chodniku...był to dla mnie ewidentny syndrom jesiennej aury...no ale cóż...już bliżej do jesieni jak dalej...

ostatnio kalendarz spotkań...ożywiony na maksa...za chwilę będę musiał wpisywać to do kalendarza faktycznie bo nie ogarnę tego ożywienia towarzyskiego...

zastanawiałem się dziś kiedy w naszej "boskiej" ojczyźnie wybuchnie wojna domowa...sądzę, że już jesteśmy bliscy...a podziękować możemy tylko Kaczorowi i Krzyżakom spod pałacu...istna masakra...aż wstyd...szkoda słów...

jutro mamuśka wraca z sanatoryjnego podrywu...ciekaw jestem pełnej relacji wydarzeń...jesteśmy w stałym kontakcie phonowym...ale co real to real...ale z tego co wiem tatusia nie będzie...żaden kandydat nie przeszedł castingu...ale się wcale mamie nie dziwię po 11 latach bycia free...miało by coś nowego zburzyć jej wolność...jedno wiem na pewno...szykuje sie na kolejny wypad w następne wakacje...teraz w bardziej cywilizowane miejsce...chcę gdzieś nad morze...pożyjemy zobaczymy...może cating w nadmorskich kurortach wypadnie pomyślniej ;)

wtorek, 17 sierpnia 2010

70

mój dzisiejszy post...jest 70-tym postem w mojej karierze blogowania...jupi

jupi dziś też jest z innego powodu...po miesiącu nareszcie wróciłem do sieci...mój komputer został naprawiony dzięki uprzejmości Xell'a a internet zaczął działać sam...i chwała mu za to bo już pierdolca dostawałem...

miałem znaleźć chwile na blogowanie w pracy ale niestety nie dawałem rady, zawsze mnie coś z rytmu wybijało...ale już będę pisał...mam nadzieje że systematycznie...

przez ostatni miesiąc troszkę się wydarzyło...ale nie będę opisywał wszystkiego szczegółowo napiszę ogólnikami:

- była nasza imieninowa imprezka - według mnie było milusio, mam nadzieję, że obecnym też się podobało, nie obecni niech żałują...dostałem boskie stringi w których wyglądam jak etiopski Tarzan z zapadniętą klatą i spuchniętym brzuchem :)
oprócz tego masa innych milusich prezentów...grę planszową na jesienne wieczory, kubeczki termiczne, książeczki do czytania, karty...
- J. zaczął nową pracę..."z małymi przestępczyniami" - nazwa wchłonięta dzięki Raand'owi i Egusiowi. J. jest bardzo zadowolony i usatysfakcjonowany...już się nie może doczekać kiedy zacznie na dobre.
- w między czasie minął mi miesiąc w nowej pracy jest bosko...wreszcie czuje, że pracuję i że się spełniam...
- odbyłem też ostatnio pierwszą delegację - na krótkim dystansie, ale i tak jestem z siebie dumny

a z innych rzeczy to już za dużo opowiadania...ale teraz mam nadzieję sukcesywnie o wszystkim pisać...

buziaki dla wszystkich :*