niedziela, 21 marca 2010

Pierwszy dzień wiosny :)

Dziś pierwszy dzień wiosny...jak na to co było ostatnio w pogodzie słychać...to Pani Wiosna przywitała nas bardzo ładna pogodą. Pomyśleć że tydzień temu leżało 20 cm. śniegu...a dziś piękna wiosenna pogoda, jakieś 15 st. na plusie...słonecznie...chwilami cieplej na dworze niż w murach...domów i mieszkań.

Wiosenke przywitaliśmy u mojej mamy...ogółem cały weekend spędziliśmy na wsi...

pojechaliśmy już w piątek...na 6. urodziny Kacpra...boże...już 6 lat jestem chrzestnym...takie to małe słodkie i niewinne było...a teraz gówniarz niedobry...w sumie taki sam jak i wujcio...wszyscy mówią,że on ma coś w sobie ze mnie...
tu miał z Roczke z kawałkiem...

tak wyglądał jak miał jakies 2 latka...



A tak wyglądał urodzinowy stół...nie było by imprezy gdyby nie talerzyki z Ben10 :)


Prezencik od nas Kacprowi oczywiście nie pasował...a taka ładną koszulkę z Królewiczami wybraliśmy...oczywiście jak Kacprowi ją założyliśmy to zrobił z nią to ...

a focha miał takiego że o rany boskie :)

i weekendzik był i weekendziku prawie nie ma...

wracając do domu...stojąc na przystanku usłyszałem bardzo ciekawą rozmowę jednego z żuli...z mej rodzinnej wsi...i ręce mi opadły jak usłyszałem ile ma renty chorobowej...gdzie jest sprawiedliwość na tym świecie to nie mam pojęcia...ma o 1/3 więcej rety ode mnie...a odkąd pamiętam stoi i chla pod sklepem...wychodzi na to, że najlepiej być w Polsce żulem bo stać cie na życie...i masz w dodatku wszystko w dupie...i żyjesz bezstresowo...

jaki z tego morał..."pierdol...nie rób...bo picie to jest życie...państwo da Ci na to środki"

M.

wtorek, 16 marca 2010

A tak było w London...

Przede wszystkim to wielkie buziaki dla Marcina i Fryka...jesteście Kochani.

a teraz małe podsumowanie wizyty "in London"

czerwony autobus...Gerard Butler...i Ja













to ja z tych kropeczek :)


wschód-zachód








i sushi też było...smakowe...i wiem jak je robić...










A tu robię w "jajo" wiewiórke...albo wiówke jakby to powiedział Kacper :)




...Thank you for all...Królewicze :*


M.

poniedziałek, 8 marca 2010

LONDRES...

...i nastał ten dzień...dziś zawitamy do Londynu...

będzie to wielkie wydarzenie...bo oprócz tego że poznamy nowy zakątek świata...to dla J. będzie to pierwszy lot w życiu...

ja już chce 12.05...i poczuć to boskie wbicie w fotel i prędkość...mh...boskie ...jeszcze...kilka godzin i już...

obszerniejsza relacja po powrocie :D

M.

poniedziałek, 1 marca 2010

02 marca...

...niebawem ten dzień...ale zanim...02 marca...imieniny Babci...w kalendarzu krzyczy imieninami Heleny...a więc imieniny...mh...a więc już 4. rok stoją kwiaty na oknie...nie chciały rosnąć...ale jednak...rosną jak szalone...rosną na chwałę pamięci Babci...
...4 lata temu zaczął się początek końca...ostatni miesiąc beztroski i krainy szczęśliwości...miesiąc pełen złych uczuć i uczuć mijającego dobra, szczęścia...KOCHANIA...

...mijają te lata...te lata szalone...heh...minęło wiele czasu...dzięki Niej jestem tu gdzie jestem...i być może się powtarzam...ale DZIĘKUJĘ...za każdym razem będę dziękował i prosił o dalszą siłę by móc dźwigać ten ciężar dnia codziennego...

J.