środa, 2 lutego 2011

Piernikowo-zakupowo-walntynkowe szaleństwo

Mamy środę...do napisania tej notki spokojnie zbieram się od niedzieli :) no tak mi jakoś zeszło...a to lenistwo moje wrodzone, a to trochę pracy wziąłem ze sobą do domu, a to chwilowy brak weny na to aby ubrać to wszystko w sensowne zdania, aby miało to sens...i tak mi to jakoś zeszło. Zamiast notki napisanej na bieżąco mamy notkę z lekkim poślizgiem...poślizg...swoją drogą fajne słowo...tak wiem zboczeniec, lepiej pasuje w tym wypadku, w tym szczególnym przypadku nimfoman:D

Do konkretów...
...sobotniego wieczoru udałem się na "Parapetówkę z meblami" do Piernika. Wybrałem się tam z J. i Egusiem. Przybyliśmy na miejsce na 19:00, z wcześniej zakupionym prezentem, bo taka też była umowa że teraz moja kolej - zakupiliśmy dzbanek do parzenia kawy, kieliszki do wina oraz zestaw herbat, ponieważ Piernik jest smakoszem tego trunku. Impreza była bardzo udana...oczywiście się zdoiłem jak świnia że na drugi dzień nie wiedziałem jak głowę podnieść. Ale to winna tego że spijałem gin, whisky i wódkę...innych trunków nie pamiętam. Bawiliśmy się przednio jak na trzech gejów w towarzystwie samych heteryków w ilości około 20 osób. Śmiechowych rozmów nie było końca, nawet wibrator poszedł w użycie. Taki ładny niebieski, żylasty i ile miał programów...bosh ;)

Imprezę zakończyliśmy po godzinie drugiej w nocy. Ja już ledwo co pamiętający...skończyłem w dobrym momencie bo jeszcze jeden drin i nic bym nie pamiętał. A tak wiem, że wracaliśmy z bardzo przystojnym taksówkarzem i do tego sympatycznym - co się rzadko zdarza. Musiał być mega czarujący, skoro na drugi dzień dzwoniłem i się dowiadywałem jaki jest jego numer aby na zaś wiedzieć z którego taksówkarza usług korzystać. Ten szczęśliwy numerek to "1065" ale korporacji taksówkarskiej nie zdradzę...tak świnia ze mnie ;)

Ogółem można powiedzieć, że impreza udana...oby częściej.

Na drugi dzień umówiłem się z mamą i Egusiem na zakupu. Ubłagałem J. i też poszedł z nami. Długo błagać nie musiałem :P Zakupy były tego dnia owocne dla mnie. Kupiłem sobie boską turkusową skórę i torbę takiej jak szukałem długo i nigdzie ich nie było.

------------------------------------------------------------

Wczoraj oglądałem w tv CSI:NY i był wątek o tym jak koleś dowiaduje się że zostanie ojcem. Tak się zacząłem zastanawiać jakie emocje towarzyszą przyszłemu ojcu w momencie jak się dowiaduje znienacka o tym że zostanie ojcem. Wiem, że na tę odpowiedź na pewno składa się wiele czynników, ale ciekaw jestem.

------------------------------------------------------------

Niebawem Walentynki i tak się zastanawiam co kupić J., czy moje pomysły są dobre!? Myślę, że tak i że wymyśliłem właściwy prezent. Okaże się 14 lutego :)

buziaki :*

3 komentarze:

  1. ja bym jednak, zaprosił taksówkarza do domu, na kawę, albo, że kasę mam w mieszkaniu, albo coś tam, coś tam... użyj swojej mocy gejowskiej! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. A smoczkousta sąsiadka to Vinicjuszu nie wystarczy Ci?
    redcat

    OdpowiedzUsuń
  3. @ redcat&Marek Vinicjusz
    wierzcie mi, z tego co pamiętam pomimo mojego pijanego widy...to taksówkarz był niczego sobie...ale to już powinien się J. i Eguś wypowiedzieć, bo byli trzeźwiejsi.

    @ Marek Vinicjusz
    następnym razem obiecuję użyć moich wdzięków :P

    OdpowiedzUsuń