środa, 6 stycznia 2010

Na powitanie...

...wielki ukłon w stronę Panów Rossakowskich-Lloyd...tak na prawdę ten blog bez Was by nie powstał...byliście Panowie iskrą zapalną dla pomysłu naszego FAIRYTALE...

...od czego zacząć-pojawił się ów problem...siedząc przy biurku z laptopem prawie na kolanach zastanawiamy się co takiego napisać na samym początku...bo przecież początek jest najważniejszy...któż z nas nie miał takiego wrażenia zabierając się za lekturę szkolną...dlatego też taki problem miałem zawsze z QVO VADIS...wiem, wiem...suszenie głowy o to, że nie przeczytałem tej lektury ciągnie się za mną do dziś...
...ale, ale...o i właśnie mamy już początek naszej fairytale...

...paroles, paroles, paroles...jak to ktoś kiedyś mawiał... :) Potok słów jeszcze "zaleje" niejeden post...co będzie dalej? ...o tym już niebawem...
J.

1 komentarz: