...a dzień dobry...
...no i mamy już drugi dzień fairytale...na szczęscie jeszcze wolne dzisiaj ale jutro już koniec wolnosci...i lavoro...w ogóle to bez sensu bo w magistracie łódzkim mają urzędasy wolne w dniu Trzech Króli a zwykły szarak musi zapitalać....no ale trudno...co mi po tym skoro i tak mam wolne dzisiaj...heheh...
...co ciekawe dzis za oknem jakis armagedon...sniegu nawaliło po kostki z tendencją po kolana...w taką pogodę przyjechałem do Marcinowego Kacpra na imieniny...i sprawiłem dziecku wielką radosć zabawką...pluszową, zieloną, w sumie to brzydką ale cóż...dzisiejsze dzieci bawią się takimi dziwnymi zabawkami...Pani Sprzedająca nawet za bardzo nie wiedziała co sprzedaje jesli idzie o tę zabawkę...ale nie czuła się pewnie osamotniona bo ja sam za bardzo także nie wiedziałem co to jest...jednak po męsku nie przyznałem się do tego...
=====================================================================================
...i już w domu...siedząc przed kompem doszło do mnie, że kiedyś już prowadziłem bloga...heh...co to były za czasy...smutne...to było po odejściu Babci, tej jedynej osoby najważniejszej w moim życiu...owszem, Rodzice są ważni i najważniejsi...ale to inny kaliber WAŻNOŚCI...pamiętam jak swoje złe emocje wywalałem na tym blogu...niektóre komentarze stawiały mnie do pionu choć z perspektywy czasu patrząc wcale w nie nie wierzyłem...to był kwiecień/maj 2006 r. ...Boże...jak ja wtedy nie chciałem wiosny...nie cieszyły mnie żadne pąki na drzewach, żadne nowalijki, żadne promienie słońca...wszystko skończyło się 10 kwietnia 2006 r. ...albo inaczej zaczęło się...zaczęło się nowe życie...w całkiem nowej świadomości życia dorosłego...życia i mieszkania samemu...dla kogoś kto zawsze miał wyprane, wyprasowane, posiłki podstawione pod nos i pozmywane po nich...to było cholerne zderzenie z rzeczywistością...heh...ale dałem rade...choć nie ukrywam, że po dziś dzień brakuje mi Jej...Tej najkochańszej Babci...życzę wszystkim takiej Babci...zawsze gdy wchodziłem do Niej nie wstawała z łóżka tylko wyglądała na mnie z wersalki i czekała aż wejdę do pokoju...witała mnie zawsze uśmiechem...czasem wizyty przebiegały bez słów...ale nie one były najważniejsze w tej chwili...najważniejsze, że mogłem być przy Niej...szczególnie w tych ostatnich chwilach...chwilach, które wiedziałem, że więcej się nie powtórzą...że tylko w tym jedynym danym czasie mogę się na Nią napatrzeć, nasłuchać, poczuć smak herbaty zrobionej przez Babcię...tak mi tego brakuje...
...heh...nie wiem czemu o tym piszę właśnie dziś i właśnie teraz...jakoś mnie tak naszło...widać musiałem...siedziało to we mnie...
...Sois tranquille , tout va bien ,
Sois tranquille , je suis serein...
J.
=====================================================================================
Teraz pora na stwora Marcina...:)
dziś milusi dzień u mamy na wsi...pojechaliśmy do Kacpra na imieniny...sprawiliśmy dziecku radochę jakimś stworem z Ben10 :D
...nic by nie było dziwnego w tym gdyby nie to, że wracaliśmy do domu 2 godziny...bo oczywiście drogowców zaskoczyła zima...
...a oto radość dziecka z potwora...
=====================================================================================
...a teraz trochę o Sylwestrze i o pierwszych dniach Nowego Roku...
...jak wiadomo...Sylwestra spędziliśmy w Poznaniu...na imprezce...
tak się prezentowaliśmy na niej...trochę wyglądam na tym zdjęciu jak pijany...ale ja tak zawsze wyglądam na fotach...
impreza udana...trochę muzyka kijowa..bo DJ grał dla siebie a nie dla ludzi...ale i tak się ubawiliśmy...imprezę skończyliśmy 10 min przed końcem,
czyli około 5.
W Nowy Roczek się wyspaliśmy...około 15 poszliśmy na obiadek do Sphinx'a...bo w przeciwieństwie do Łodzi w Posen knajpy są otwarte w Nowy Rok...
Później poszliśmy do naszego ukochanego pub'u Pomarańcza...gdzie ubawiliśmy się na maksa...i obiedliśmy na maxa...
a reszta w fotograficznym skrócie :P z małymi komentarzami...
Kubuś w Pomarańczce spija piwko :)
Kubuś na rynku...
Teraz Moi...
=====================================================================================
a teraz największy szok Nowego Roku...Marcin zmienił fryzurkę...Kuba dokonał postrzyżyn...
M.
Super że zaczeliście pisać bloga już jestem waszym fanem.Pozdrawiam serdecznie Królewicz Marcin :)
OdpowiedzUsuńA zapomniałem napisać że dobrze Ci w nowej fryzurce he,hee :)
OdpowiedzUsuńJest zimno od tych zdjęć... musicie mieć tam mrozy!
OdpowiedzUsuńA moja babcia jest chyba niezniszczalna. Chyba czerpie energię od osób, które się nią muszą zajmować, bo wszyscy oprócz niej zmęczeni padają na pysk.
F.