...dzień jak co dzień...nic nadzwyczajnego...
o poranku włoski...znowu na nim nic nowego się nie dowiedziałem...stoje caly czas w miejscu ale chodzić trzeba...standardowo Pietro przekręcał moje imię...dziś dla odmiany byłem Mariuszem...stwierdził ze w rama rehabilitacji za to przekręcanie powinien mnie na piwo zabrać...bez komentarza...
następnym wydarzeniem dnia była rozmowa kwalifikacyjna...rano gdzieś widziałem światełko w tunelu...ale po wyjściu stwierdziłem tylko że pewnym firmą to się powinni do dupy dobierać za politykę jaką prowadzą...szok...a wszyscy myślą ze to taka sprawna, idealna, pnąca się w górę firma...może i tak jest, ale to wybijanie sie jest kosztem pracowników...którzy traktowani są jak w obozie pracy...
...znów jestem w punkcie wyjścia...trzeba szukać dalej...
...mama mojej uczennicy podrzuciła mi dziś pomysł...żebym może swoje życie zawodowe wziął we własne ręce...nie jest to głupi pomysł...wymaga przemyśleń i analizy za i przeciw...
...pożyjemy zobaczymy...
niech się ta zima już skończy bo jestem jakiś wypluty, zmęczony...i ogółem chwilami chyba nie do życia...
...dumy jestem z Ciebie Misiaku...Twój awans bardzo mnie cieszy...
M.
=====================================================================================
...dzień dobry...powitać i inne formy przywitania...
...na szczęście kolejny dzień na Syberii mamy już za sobą...w ogóle to masakra jak ten czas ucieka...dopiero były święta...a tu już za chwilę połowa stycznia...
...dziś o awansie dowiedziała się moja Pani Dyrektor...hehe...buuuuuuuuuuuuu...jeszcze parę dni i już nie będzie moim dyrektorem...czas na kolejny level...heh...swoją drogą dwa i pół roku zleciało jak z byka strzelił...2,5 roku pracy z TĄ Dyrektorką...w sumie fajna kobita ale...ale to może innym razem...w każdym razie zachwycona chyba nie jest, że nie będę już współpracował z nią...no cóż...życie...w końcu czas zakasać rękawy i zobaczyć jak wygląda "brudna" robota Pana Jakubka...będzie śmiechawa na maxa...już to czuje...
...jutro trzeba zacząć robić porządki w sekretariacie by zostawić po sobie czystą kartę...więc jutro pewnie mam dzień pod znakiem wystawiania zaległych zaświadczeń, układania w szafie segregatorów itp. ...
...nie ukrywam będzie mi dziwnie ostatniego dnia...wyjść z sekretariatu, zamknąć za sobą drzwi i powiedzieć Pani Dorotce i Asi DO WIDZENIA...spędziłem tam ponad rok na oddziale...przyzwyczaiłem się do tego miejsca...praca nie była zła...w sumie to lubiłem prace w policealnej...ale nie ma tego złego...tu poznam nowych ludzi, nowe środowisko...będzie też fajnie...a do Pani Dorotki zawsze będzie można wskoczyć w tygodniu na kawkę...
..."Marcin jest smutny. Przychodzi z pracy i nic nie mówi. Zupełnie nie wiem jak mu pomóc. Zima działa na niego niekorzystnie."...
...to kawałek dzisiejszego posta z bloga Naszych Przyjaciół...mh...Marcin...nie smutaj się...zawsze gdy czytam lub widzę jak fajni ludzie są smutni to sam jakoś popadam w zamyślenie...i gdyby się miało tylko moc jakąś sprawczą chcę pomóc...tak jest i w tym przypadku...jedyne co mogę zrobić to przesłać przeogromnie ciepły uśmiech aby ogrzał Was chłopaki w te zimowe godziny...
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz