poniedziałek, 14 czerwca 2010

...Bierki...

...jakiś czas temu skończyłem czytać "Bierki"...i nie mogłem się zebrać, żeby coś o nich napisać...postanowiłem, że zrobię to teraz...

A więc...tak wiem od "a więc" się nie zaczyna...ale mi tak akurat pasuje :P jestem autorem tego bloga, więc mogę sobie pozwolić na odstępstwa kultury języka :)



"Bierki" Marcin Szczygielskiego to bardzo przyjemna, lekko pisana, a co za tym idzie lekko się ją czyta. Ma w sobie coś takiego, że nie można się od niej oderwać...cały czas jest się żądnym tego co będzie dalej. Nie tylko ja się nie mogłem oderwać czytając...przed chwilą dostałem smska, że Raand siedzi i czyta "Bierki" od 8.00 rano :) i za chwile kończy...tak go pochłonęły.

Inną sympatyczną rzeczą jest to, że są ciekawe zwroty akcji, poprzez które raz się śmiejemy do łez a innym razem popadamy w totalną zadumę.

Ogółem książka opowiada o starciu się dwóch światów...17-letniego Pawła i jego nauczycielki Anny...prawdziwej psorki...belferzycy. Ich życie zaczyna wchodzić na jeden tor...zakochują się w tym samym mężczyźnie...los połączy ich ścieżki...oboje dokonają comming out'u. Paweł wyzna, że jest gejem...a Anna...stawi czoła "swojej" rzeczywistości...rzeczywistości stworzonej...po tragicznym wydarzeniu sprzed lat...

...więcej nic nie powiem...sami musicie przeczytać...a wtedy odkryjecie sekrety tej książki.

Jedno jest pewne...Marcin opisał w książce...emocje...emocje jakie targają młodego geja...co siedzi wewnątrz jego ciała...co się z nim dzieje...a przede wszystkim co się "kotłuje" w jego umyśle...nie ukrywam, że czytając "Bierki" widziałem trochę siebie...niektóre opisane akcje bezpośrednio dotyczyły mnie...podejrzewam, że wielu z nas...Ale nie jest to tylko książka o Pawle i jego emocjach...jest to także książka o Ance...która zaczyna walczyć ze swoimi dziwactwami...nawykami starej panny...łamaniem barykady...w której się schroniła przed laty.

Polecam...absolutnie...polecam...boska książka...

A i jeszcze jedno...z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy...jestem żądny poznania dalszych losów bohaterów...poznania dalszego ciągu wydarzeń Pawła i Anki.

Marcin, wielkie gratulacje...Twoje książki są stworzone dla mnie...mogę siedzieć i czytać je non stop...mają w sobie coś takiego...że człowiek cały czas chce jeszcze.

A wieczorową porą będę dalej upajał się lekturą...tym razem "Nasturcje i ćwoki"

A tak Vicky towarzyszyła mi przy tworzeniu tej notki...patrzy i sobie myśli "Ale on mądre rzeczy pisze " :D


Miłego wieczoru dla wszystkich :*

A teraz spadam się szykować na jutrzejsze zdobywanie Warszawy

M.

2 komentarze:

  1. Ten Marcin, Szczygielski znaczy się, to ten od Raczka?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak Jakisiu...dokładnie ten Marcin to ten Marcin od Tomka :)

    OdpowiedzUsuń