Niedzielne popołudnie spędziłem na...oglądaniu filmu "Jedz, módl się i kochaj". Film poleciła mi Tinky-Vinky. Film ten do oglądania wybrałem z innego powodu...występuje w nim piękny w swojej brzydocie Javier Bardem. Nie wiem co za tym idzie, że on się podoba i facetom i kobietom. Penelopa - farciara z Ciebie.
Wracając do filmu...film opowiada historię kobiety, kobiety walczącej nie jako z samą sobą, z własnym życiem i z tym jak chce aby ono wyglądało. Głowna bohaterka - Liz, jest podróżniczką, nieszczęśliwą mężatką...postanawia wziąć swoje życie we własne ręce. Zostawia wszystko i wyjeżdża w roczną podróż...gdzie? dokąd? do Włoch, Indii i na Bali.
Podczas podróży będzie szukał wewnętrznej równowagi. Polecam ten film każdemu spłakałem się na nim jak dziecko. Widziałem w wielu scenach samego siebie...mnie samego który zachowywał się dokładnie jak Liz. Nieporadnie, chwilami między młotem a kowadłem...no było kilka scen odzwierciedlających mnie.
Jedno z najważniejszych haseł przewodnich tego filmu to:
"Każdego człowieka, którego spotkasz na swojej drodze traktuj jak nauczyciela..."
Aż z tego wszystkiego zacząłem szperać w necie na temat hinduizmu balijskiego, zaciekawiło mnie to. Chcę o tym poczytać o całej filozofii i zgłębić tajniki ich sposobu na życie. Inna rzecz z filmu to bosko urządzone wnętrza w balijskich chatach z bali...normalnie marzenie, chyba zacznę myśleć o balijskich akcentach przy urządzaniu wnętrz. A Bali postawię sobie chyba za cel wyprawy życia. Mam fazę na wszystko co balijskie :) Javier w wydaniu balijskim też może być...w sumie on w każdym ;)
==================================================
Weekend zaliczam do cudownie, fantastycznie i ekstra udanych. Pomimo daty która mi wczoraj towarzyszyła...XII rocznica śmierci taty, szybko minęło...chyba dobrze, że dzień spędziłem tak jak spędziłem...na śmiechu, wygłupach i innych atrakcjach...o poranku miałem ogółem wrażenie, że dzień będzie dla mnie fatalny w skutkach czułem istne przygnębienie...i załączył się mechanizm wspomnień.
Autorom tego weekendu dziękuję :*
==================================================
Podsumowując...tytuł filmu idealnie pasuje do minionego weekendu. Spokojnie mogę go określić mianem "Jedz, módl się i kochaj". Jedzenie było i to wyśmienite...Modlitwa była...w różnym wydaniu...i Kochanie też było ;)
Było jeszcze kilka innych czynności ale w sumie te trzy są esencją tego weekendu.
Buziole wieczorne :*
filmu nie oglądałem, czytałem za to książkę i książka niezbyt przypadła mi do gustu, ale skoro tak polecasz film, to spróbuję go obejrzeć i porównam przy okazji z książką :)
OdpowiedzUsuń@ sansenoi
OdpowiedzUsuńwszystko przede wszystkim zależy od gustu. Ten film idealnie trafił w mój gust. No i Javier też zrobił swoje :) Mam nadzieje, że swoją opinią nie zawiodę i również film Ci się spodoba :)
Jak już obejrzysz podziel się też swoim zdaniem :)
W takim razie też się skusimy :)
OdpowiedzUsuń