poniedziałek, 16 maja 2011

Jednak codzienność...a miało być eurowizyjnie

Miała być eurowzyjna notka, ale nie będzie. Będzie dopiero jak odbiorę od Egusia moje notatki z sobotniego finału. Wówczas opiszę wszystko ze szczegółami. Opublikuje moje komentarze do każdej piosenki...niektóre były ostre, nawet bardzo. Ale o tym w następnym odcinku :P

Przypałętało się do mnie jakieś badziewne coś...coś co próbuje spowodować, że chce wypluć płuca. Czas na lekarza z prawdziwego zdarzenia...jutro z rana odwiedzam lekarza...święto narodowe...ja i lekarz...masakra.

Dziś przenieśliśmy się z biurem do nowej siedziby...budynek i biuro bardzo miły. Urządziliśmy się jako pierwsi z całej firmy...poszło nam to naprawdę sprawnie. Myślę, że fajnie będzie się pracowało w nowym miejscu...czystym, pachnącym jeszcze remontem.

Kiedy zacznie się pogoda taka jak powinna być? No pytam się kiedy. Mam już dość tej huśtawki pogodowej. Chcę żeby był upał...30 st. istnego żaru z nieba pragnę.

Coś mi się chce i sam nie wiem co...czy to coś do jedzenia czy to coś dla przyjemności sam nie wiem.
Na bank chce mi się iść do kina...nawet wiem na co tylko z czasem trochę słabiej, ale nie ma to tamto...muszę iść zobaczyć "Rio"...obejrzałem kawałek w wersji inglisz i nie mogę przepuścić tego filmu.


Tyle na dziś...nie mam głębszych przemyśleń na tę chwilę. Myślenie na dziś dezaktywowane.

Buziole :*

1 komentarz: