wtorek, 29 czerwca 2010

...all day in Łódź...

...dziś od samego, samiuteńkiego rana w Łodzi...

od 6 na nóżkach...następna w kolejności była wizyta w szpitalu z J. na gastroskopii...wyniki mało zachwycające, ale ogółem jest ok...atrakcji jako cała otoczka gastroskopii...było co niemiara...śmiechu i dziwnych sytuacji dzień nam nie szczędził

po czterogodzinnej wizycie w szpitalu później przyszedł czas na relaks...najpierw obiadek w Manu...później małe zakupki...następnie ploty z Jarząbem...ostatnio nie było czasu na plotkowanie, ale w końcu się udało...obgadaliśmy wszystkich wspólnych znajomych i tysiące innych pobocznych tematów...było bosko...jak zawsze...

a na sam koniec dnia, było SPA...Marcinek się relaksował, oddając się w ręce mega przystojnego masażysty...który świetnie masował...a oprócz masażu załapał się na pedicure...i turkusowe paznokcie...ale w turkusie stanowczo mi nie do twarzy... ;)


...boskie flowers in Manufaktura by J. ...

tak mi minął dzionek...a teraz się szykuje do pracy i JST, bo jutro wizyta na wsi :)

:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz