środa, 18 sierpnia 2010

...zaczątek jesieni...

...dziś zaobserwowałem w przyrodzie zalążek jesieni...
idąc do pracy...było zimnawo...deszczowo...i mrocznie...dodam, że była 7.00...dodatkowo...zobaczyłem "biegnące" liście po chodniku...był to dla mnie ewidentny syndrom jesiennej aury...no ale cóż...już bliżej do jesieni jak dalej...

ostatnio kalendarz spotkań...ożywiony na maksa...za chwilę będę musiał wpisywać to do kalendarza faktycznie bo nie ogarnę tego ożywienia towarzyskiego...

zastanawiałem się dziś kiedy w naszej "boskiej" ojczyźnie wybuchnie wojna domowa...sądzę, że już jesteśmy bliscy...a podziękować możemy tylko Kaczorowi i Krzyżakom spod pałacu...istna masakra...aż wstyd...szkoda słów...

jutro mamuśka wraca z sanatoryjnego podrywu...ciekaw jestem pełnej relacji wydarzeń...jesteśmy w stałym kontakcie phonowym...ale co real to real...ale z tego co wiem tatusia nie będzie...żaden kandydat nie przeszedł castingu...ale się wcale mamie nie dziwię po 11 latach bycia free...miało by coś nowego zburzyć jej wolność...jedno wiem na pewno...szykuje sie na kolejny wypad w następne wakacje...teraz w bardziej cywilizowane miejsce...chcę gdzieś nad morze...pożyjemy zobaczymy...może cating w nadmorskich kurortach wypadnie pomyślniej ;)

3 komentarze:

  1. Oj, tak, jesień nadchodzi szybkimi krokami, lato zostaje z tyłu. Z jednej strony się cieszę, gdyż lubię tę porę roku - alejki parkowe usiane różnokolorowymi liśćmi, czas dla fotografa amatora, z drugiej strony to zapowiedź niedalekiej zimy... i znów będzie trzeba z utęsknieniem wyglądać wiosny...

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 Nemest - nie tylko Ty...podobnie jak Adalmerko jak tylko pomyślę o jesieni od razu w zamyśle mam zimę...i te kurtki...tony śniegu...i to błoto śniegowe fuj...masakra jakaś

    OdpowiedzUsuń