Jako house manager - mój drugi zawód, oglądałem sobie po wszystkich domowych obowiązkach, nowy jak dla mnie, ale nie taki nowy dla TVNu program "Między Kuchnią a Salonem". Program bardzo fajnie prowadzony przez Olgę, która to w słowach nie przebiera :)
Konstrukcja planu na którym się to dzieje bardzo miła dla oka. Mega boska kuchnia w której to w każdym odcinku jakiś kucharz robi fajne kulinarne wynalazki. Dziś było tiramisu, wczoraj fritaty z cukinii z feta...mniam mniam mniam...
Poruszony dziś temat to psychologiczny aspekt postanowień noworocznych. Otóż każde ogólne postanowienia prędzej czy później zostaną zapomniane, szybciej niż nam się wydaje. To fakt, już sam nie pamiętam co było moim postanowieniem na 2010. Dlatego też, każde postanowienie powinno być oparte w jasny cel np. jeśli zamierzamy iść na dietę, nie mówmy sobie "Idę na dietę od stycznia", powiedzmy sobie "do tego i tego miesiąca schudnę 5 kg". Myślę, że może to zadziałać, w moim przypadku na bank, bo ogólniki to nie dla mnie. Jasny cel jest dla mnie czymś konkretnym i chyba łatwiejszym do osiągnięcia. Nie wiem jak to jest u was, czy ogólnik czy cel wam towarzyszy przy postanowieniach, ale mój J. uważa, że i jedno i drugie to to samo więc bez różnicy.
Ja przy moich noworocznych postanowieniach będę planował z jasno określonym celem i sukcesywnie będę sobie udowadniał, że dałem radę to zrobić. Taki mój mały motywator na życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz